Co ma wspólnego Czarny Kot z rozwojem w WordPressie

Czarny kot podobno przynosi pecha. Ale to ten co nieoczekiwanie przecina drogę i pisany z małej litery. Ten z wielkiej – od wczoraj kojarzy mi się WordPressowo i mega pozytywnie. Chociaż przyznam, że pierwsze zetknięcie tym hasłem obudziło we mnie sporo wątpliwości. Ale po kolei.

Czy Czarny Kot przyniesie nam pecha

Mam to szczęście, że uwielbiam WordPressa i mieszkam we Wrocławiu. Bo we Wrocku mieszkają też inni, co to lubią WordPressa. I nie dość, że go lubią, to jeszcze mają chęci przypominać pozostałym, jaki to WordPress jest fajny i jakie możliwości otwiera.

A robią to tak, że organizują cykliczne spotkania WordPressowe, zwane WordUp-ami (to zdaje się skrót od WordPress + meetup). Tyle że ta cykliczność w okresie wakacyjnym trochę się zachwiała i spotkań WordPressowych we Wrocławiu nie było.

WordUpy wrocławskie ogłaszane są na Facebooku - facebook.com/WordPressWroclaw
WordUpy wrocławskie ogłaszane są na Facebooku – facebook.com/WordPressWroclaw

W październiki nastąpiła reaktywacja, w Czarnym Kocie właśnie. O Czarnym Kocie, nowym lokum naszych WordUpowych spotkań, dowiedziałam się ze strony facebooka. Była to niemała niespodzianka, bo poprzednie spotkania były niemal zawsze w Winnersie.

Czarny Kot brzmiał tajemniczo i niepokojąco (jak się później mogłam przekonać nazwa dość trafiona – lokal zaszyty gdzieś w czarnych podwórkach ulicy Ruskiej), ale że Winnersa wszyscy mieli już dosyć, każda odmiana wydawała się interesująca.

Jest dziwnie, jest inaczej

No więc w piątek, 7 października, coś koło 18.00 wchodzę do tego Czarnego Kota i mam mieszane uczucia. Lokal bez cienia wątpliwości ma klimat. I może na tym poprzestańmy, bez dopowiadania jaki. W końcu jakiś klimat zawsze lepszy niż żaden, ale na wejściu myślę sobie – społeczności WordPressowej to my nie rozbudujemy w takim miejscu.

A rozbudować by się przydało, bo według statystyk facebooka udział w tymże spotkaniu zadeklarowało koło dwudziestu chętnych. A bywało więcej, dużo więcej. Może zbyt długa przerwa zrobiła swoje. A może zabrakło naszej topowej agitatorki Kasi Świderskiej, która ostatnio jeździ po świecie.

Październikowe spotkanie fanów WordPressa we Wrocławiu odbyło się w klubie Czarny Kot
Październikowe spotkanie fanów WordPressa we Wrocławiu odbyło się w klubie Czarny Kot

No więc niepewnym krokiem przekraczam próg lokalu. Ale słyszę wesołe “hej, cześć” z różnych stron, nawet od ludzi których słabiej kojarzę i powoli wraca ten przyjemny feeling, że WordPressowcy to fajni ludzie. I już czuję się bardziej swojsko.

Przy barze spotykam Maćka Pilarskiego, o którym więcej będzie za chwilę, bo Maciej wystąpi jako prelegent numer 2. Maciek opowie, o tym jak dostał się do pracy w Automatticu, czyli firmy stojącej za wordpress.com i największym wpływem na rozwój WordPressa w ogóle.

Póki co, Maciek zdradza mi najlepsze kęski w wersji tylko dla wtajemniczonych, bo my z Maćkiem się już dłużej znamy i nawet razem pracowaliśmy dla WPML-a (ja pracuję nadal).

Napotykam też ujmujący uśmiech Krzyśka Dróżdża,  organizatora i sponsora w jednym, a przy tym najlepszego magika od WordPressa. Innymi słowy – faceta, dzięki któremu to spotkanie się odbywa. No i już się czuję naprawdę dobrze.

W ramach wstępu tort urodzinowy

Chwilę potem dopada mnie Beatka, współorganizatorka, i zupełnie nieoczekiwanie, konspiracyjnym szeptem wyznacza mi misję specjalną.

“Bo wiesz, Krzysiek ma niedługo urodziny, no i tu jest taki torcik i świeczka. I jak już Krzysiek powie, że teraz Magda zaczyna, to ty wyjdziesz z tym tortem.”

Ale póki co cicho sza, nikt nic nie wie. Ok, myślę sobie, ale ja też nic nie wiem i w przyspieszonym tempie próbuję ogarnąć, co właściwie ma zrobić, jak i kiedy.

Sam pomysł zaskoczenia Krzyśka tortem mi się podoba. Już oczyma wyobraźni widzę jego zdezorientowaną minę, jak go tak weźmiemy z zaskoczenia z życzeniami i płonącą świeczką.

Bo Krzychu jest programistą i jak większość chyba przedstawicieli tej nacji, emocje wyraża w dość specyficzny sposób i do tego rodzaju niespodzianek ma stosunek dość jednoznaczny. A że ja lubię oglądać zakłopotanie na twarzach pewnych siebie programistów, już się chichoczę na samą myśl, jak to za chwilę będzie.

Niespodzianka dla Krzyśka - organizatora
Niespodzianka dla Krzyśka – organizatora

Mina Krzyśka, kiedy śpiewaliśmy mu Sto lat przebiła tą z moich domysłów. Zresztą zobaczcie sami, bo nawet udało się ją uchwycić na zdjęciu Przemkowi, jednemu ze stałych bywalców spotkań.

Krzysiek zdmuchnął świeczkę jeszcze zanim mu skończyliśmy śpiewać Sto lat. Czyżby chciał mieć ten urodzinowy epizod jak najszybciej za sobą? Nie, nie, po prostu jako organizator Krzyś dbał o przebieg spotkania zgodnie z agendą. Czyli czas najwyższy na prezentacje.

Magda rozwala mnie na łopatki pierwszą prezentacją

Jako pierwsza wystąpiła Magda. Tytuł prezentacji brzmiał: Co inni robią lepiej od Ciebie, że mimo wyższych cen, mają więcej klientów?

Magdalena Paciorek o rozbieżnością w wycenach stron na WordPressie
Magdalena Paciorek o rozbieżnością w wycenach stron na WordPressie

Sama kiedyś pracowałam jako freelancer od stron do WordPressa, więc byłam bardzo ciekawa tej prezentacji. Magda zaczęła od tego, że pewną wersję tej prezentacji miała na WordCampie w Gdyni i że wywołała ona sporo emocji. No i już było ciekawie.

I już w tym momencie wiedziałam, że w udane spotkanie WordPressowe nie determinuje ten, czarny czy inny lokal, lecz prelegenci i ciekawe tematy.

A potem było jeszcze ciekawiej. Okazało się, że Magda zrobiła coś, co dziś już robi bardzo niewielu prelegentów. Otóż, Magda przeprowadziła wcześniej research. I to nie byle jaki. Żeby dowiedzieć się, jaka jest rozbieżność w cenach stron WordPressa, Magda “podszyła się” pod potencjalnego klienta. Przygotowała mini specyfikację projektu i swoich wymagań co do tworzonej strony, w formie tzw. briefu w pdf-ie.

Prezentacji na WordUpach można wysłuchać przy sponsorowanej herbatce lub piwie
Prezentacji na WordUpach można wysłuchać przy sponsorowanej herbatce lub piwie

Brief w wydaniu Magdy wylądał bardzo przekonywująco. Przyznam szczerze, że gdybym sama go dostała, nie miałambym wątpliwości, że to autentyczne zlecenie od klienta. Choć Magda dodała, że na WC Gdynia komentowano, że prawdziwi klienci takich rzetelnych briefów nie wysyłają.

Stronka do wyceny dotyczyła organizawania zajęć dla dzieci, miała mieć galerię i formularz zgłoszeniowy.

Gdzie Magda znalazła potencjalnych wykonawców? Sprytna była. Sprawdziła listę uczestników WordCampa. Poguglała, powertowała neta, część ludzi znała osobiście i zarzuciła sieci. Byłam pod mega wrażeniem. Przecież to masa czasu i pracy! Komu by się chciało??? Magda dostała około 50 wyceń i wszystkie podsumowała elegancko w bardzo czytelnej formie na jednym ze slajdów.

Ile kosztuje wykonanie strony na WordPressie - statystyki Magdy
Ile kosztuje wykonanie strony na WordPressie – statystyki Magdy

Można było zobaczyć, ile za stronkę chciał najtańszy freelancer a ile najdroższa agencja. Magda okrasiła swoją prezentację kilkoma anegdotkami, jak na przykłąd o tym, że jedna z agencji swoją ofertę rozpoczęła kilkustronicową galerią ich eleganckiego biura, wprawiając Magdę w lekką konsternację.

Podobała mi się również ciekawostka o tym, że większość wycen dla Magday przyszła w formie eleganckiego pdf-a, który jak się potem Magda dowiedziała na WordCampie w Gdyni, jest robiony na bazie gotowego szablonu z envato.

Oczywiście prezentacja przerodziła się w dyskusję i wymianę ciekawych doświadczeń ludzi z widowni. Zaciekawiły mnie też komentarze odnośnie drugiej części prezentacji, czyli podejścia i cen podawanych przez firmy zagraniczne w dolarach.

Wyjście z ofertą na rynek amerykański mogło być jedną z opcji zarabiania więcej. Ktoś dorzucił uwagę, że wie z doświadczenia, że Amerykanie są skłonni oddać prace w ręce Polaków tylko, jeśli cena jest diametralnie niższa. W przypadku mniejszych różnic, wolą zapłacić więcej, ale robić stronę u siebie w Stanach.

Czat z Mattem Mullenweg trwał 6 godzin – o tym jak Maciek dostał pracę w Automattic

Maciek opowiada o pracy w Automattic
Maciek opowiada o pracy w Automattic

Drugą prezentację miał Maciek Pilarski. Historia Maćka była bardzo inspirująca, co zresztą później usłyszałam od kilku osób w czasie przerwy. Maciek opowiedział, jak to w przeciągu zaledwie dwóch lat odmieniło się jego życie zawodowe odkąd dołączył do społeczności WordPressowej.

W telegraficznym skórcie. Maciek całkiem niedawno dołączył do supporterowców wordpress.com z Automattic zwanych u nich Happiness engineers. Dostać się do Automattic nie jest łatwo, swoją aplikację Maciek wysłał w kwietniu i zdażył już o niej zapomnieć.

Wstępnej selekcji dokonuje sam Matt Mullenweg, CEO firmy, który również osobiście prowadzi końcowy czat na slacku decydujący o tym, czy dana osoba zostanie przyjęta po okresie próbnym. W przypadku Maćka ten ostatni czat trwał aż 6 godzin – rozmowa przebiegała w całości na klawiaturze, po angielsku oczywiście. Padały pytania nie tylko o to, jak sobie radzisz w trudnych sytuacjach, ale też i o zainteresowania i życie poza pracą.

To ilu w końcu Polaków pracuje w Automattic?
To ilu w końcu Polaków pracuje w Automattic?

Widać było, że publiczność ciekawił poziom zarobków, ale wiadomo, zapytać wprost nie wypada, a i też Maćka pewnie obowiązuje tajemnica. Maciek bardzo ciekawie podsumował temat pensji w Automattic, stwierdzając, że pensja pozwala mu zamieszkać w dowolnym kraju na świecie i prowadzić godziwe życie.

Ktoś inny zapytał o to, ile Polaków pracuje w firmie. Według Maćka, dziewięciu, z czym nie chciała zgodzić się Kasia.

Dobrze jest być programistą – czyli jak samemu zrobić apkę monitorującą dostępność stron by Piotrek

Piotrek opowiada jak napisał plugin monitorujący dostępność stron
Piotrek opowiada jak napisał plugin monitorujący dostępność stron

Piotrek Niewiadomski, prelegent numer 3, jest programistą WordPressowym, takim prawdziwym. Prawdziwym, to znaczy nie takim – jak to fajnie podsumował jeden z uczestników spotkania w czasie prezentacji Magdy – co to potrafi użyć the_content i the_title i już obrasta w piórka. No więc Piotrek jest programistą prawdziwym, czyli nie tylko wie, jakie możliwości oferuje API WordPressa, ale potrafi te możliwości przekłuć w prawdziwe zastosowania.

Publiczność w czasie prezentacji Piotrka
Publiczność w czasie prezentacji Piotrka

Potem, gdy komentowałam występ Piotrka w rozmowie z innym uczestnikiem WordUpa, powiedziałam o Piotrku “Gościu jest naprawdę pro – wpadłbyłyś na to, żeby samemu napisać WordPressowy plugin, który monitoruje dostępność stron?”

Piotrek nie tylko wpadł, ale to wykonał i projekt doprowadził do końca. I to sam. I w jakieś dwa tygodnie, przy równoleglym robieniu innej roboty. A najfajniejsze jest to, że planuje efekt swojej pracy udostępnić jako darmowy plugin w repozyturium WP.

Wszystkie prezentacje znajdziecie tu.

No i co z tym pechem?

Czy nowy lokal okazał się pechowy? Podsumujmy. Za tym, że Czarny Kot przyniósł pecha mogłyby przemawiać następujące fakty:

1. Nie działał mikrofon

Mikrofon nie działał
Mikrofon nie działał
To znaczy żadnemu z naszych prelegentów, bo panu z obługi za każdym razem działał znakomicie, co kilkakrotnie demonstrował (tak przy okazji, doświadczyłam, że to nie tylko w branży IT zdarzają się przypadki, że klienci mówią “mi nie działa”, a dostawca odpowiada “a u mnie działa”).

2. Układ miejsc siedzących do bani

Miejsca na widowni w różnych stronach sali
Miejsca na widowni w różnych stronach sali

Jeśli przyjąć, że rzutnik był na ścianie północnej, to widownia siedziała na ścianie wschodniej i zachodniej, częściowo południowej. Prowadzący gdzieś na południowym wschodzie. Może jestem oldschoolowa, ale naprawdę wolę tradycyjny układ z klas szkolnych, gdzie prowadzący stoi przodem do wszystkich słuchaczy i bokiem do rzutnika.

3. Networking był wyzwaniem

Networking ze względu na głośną muzykę był wyzwaniem
Networking ze względu na głośną muzykę był wyzwaniem

Zaraz po prezentacjach podgłośniono muzykę (w końcy był piątek i wrocławskie lokale zaczynają nocne życie) i część networkingowa okazała się nielada wyzwaniem. Chociaż u niektórych „metoda gniazda” sprawdzała się akustycznie całkiem nieźle. Patrz fotka.

No i palacze zawsze znajdą miejsce na zewnątrz, żeby swobodnie powymieniac refleksje przy dymku. A że ja jestem z tych niepalących i tych co, to lubią posiedzieć wygodnie, w ciepełku, za dużo w piątek nie ponetworkingowałam. Około godziny 22-ej zakończyła się moja przygoda z Czarnym Kotem i pojechałam do domu.

Mimo tych niedogodności, spotkanie oceniam bardzo dobrze.

Przede wszystkim dlatego, że ono było.

Od lewej: Kasia, Krzysiek-organizator, Krzysiek-stały bywalec, czasami prelegent i ja
Od lewej: Kasia, Krzysiek-organizator, Krzysiek-stały bywalec, czasami prelegent i ja

Kiedy Kasia, organizatorka wcześniejszych spotkań (jest na zdjęciu obok), zaczęła podróżować po świecie, myślałam, że oznacza to koniec naszych lokalnych meetupów. Cieszę się ogromnie, że znaleźli się ludzie, jak Krzychu i Beata którzy kontynuują tą ideę.

Spotkanie w Czranym Kocie tak pozytywnie mnie nakręciło, że chcę dołączyć do ich grona. Stąd ten wpis – liczymy, że ktoś z Wrocławia też go przeczyta i może uda się uzyskać większą frekwencję następnym razem.

Co jeszcze było fajne? To że ludzie, którzy przyszli potrafili się włączać w dyskusje i szczerze dzielić swoimi doświadczeniami.

Prezentacje były świetne, różnorodne i wiele z nich wyniosłam. A to podczas takich spotkań jest mimo wszystko najważniejsze.

Nie oszukujmy się, w końcu na spotkania branżowe przychodzimy z pobudek czysto egoistycznych, w pierwszej kolejności, żeby skubnąć coś dla siebie. Dla nowych osób, najczęściej jest to właśnie chęć poszeszenia wiedzy i horyzontów. Jedni chcą się pozytywnie naładować i zmotywować, inni pogadać z ciekawymi ludźmi. Ale jeśli nie ma wspólnej bazy, jaką są inspirujące prezentacje, cała reszta podupada.

Kiedy następny WordUp we Wrocławiu?

Kolejny WordUp już w grudniu, zachcęcam wszystkich z Wrocławia i nie tylko. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie to znów Czarny Kot, ale na pewno będzie ciekawie. Szczegóły już niedługo na wordup.wroclaw.pl lub stronie facebookowej. Można się zgłosić również jako prelegent.

P.S. Wojtku Równanku, jeśli czytasz ten wpis i z politowaniem kręcisz głową oceniając jakość fotek, po prostu przestań wzdychać i przyjedź ze sprzętem fotograficznym na kolejne spotkanie. Sam widzisz, jak bardzo nam Ciebie brakuje.

31 komentarzy do “Co ma wspólnego Czarny Kot z rozwojem w WordPressie”

  1. A kompletnie początkująca osoba też może przyjść?
    Pisała Pani, że pracowała jako freelancer od stron do WordPressa. Myśli Pani, że jest to rynek na który można się jeszcze wbić?

    1. Tak, początkujący też mogą przyjść, jak najbardziej! Jeśli chodzi o drugie pytanie, bardzo ciekawe. Na pewno jest trudniej niż kilka(naście) lat temu, ale gdy oglądam istniejące strony na WordPressie to zdecydowanie tak. Jest tyle stron, które aż się proszę o modernizację. Poza tym sporo doświadczonych freenlancerów porzuca stare zlecenia (bo zmieniły im się plany życiowe lub ścieżki zawodowe) i później Ci właściciele szukają desperacko kogoś kto się zaopiekuje witryną.

  2. A Pani może wiedzę co to spotkań tego typu w północnej części Polski? Wygląda to wszystko obiecująco. Tylko czy nie ma na to wpływu interesujący sposób pisania Pani bloga?! : ))

    Pozdrawiam serdecznie

  3. Ten Mullenweg to szczesciarz, jak inaczej mozna nazwac kogos kto ma 6 godzin na gadanie z nieznajomym ;))). Swoja droga to kilka innych rzeczy mi sie nasuneło po przeczytaniu tej relacji. Odbyła sie grudniowa edycja ? Po drugie, Wrocław to duze miasto, gdyby impreza był lepiej znana to Czarny Kot by tych tłumow nie pomiescił … sam załuje, ze nie mieszkam blizej …

    Pozdrwiam
    S.Wojnowski
    http://wojnowski.net.pl

    Ps. Ale sie rozpisałas dziewczyno … ;)))

      1. Narazie potrafie robic proste widgety, przerabiac wyglad danego szablonu, teraz chce sie nauczyc jak stworzyc wlasny plugin, a w przyszlosci chciałbym zrobic własny szablon.

        1. No to ambitne masz plany, gratulacje! Według mnie łatwiej się nauczyć robić szablony niż pluginy, oczywiście o ile zna się HTML i CSS. No chyba, że programujesz w innych jeżykach, to wtedy praktycznie nie ma to znaczenia.

          Ja nie mam za wiele w tym temacie na blogu, oprócz jednego atykułu, który co prawda jest dość stary, ale nadal aktualny jeśli chodzi o pomoc z załapaniu jak działają szablony WordPressowe: Jest to ten wpis: Konwersja statycznej strony do WordPressa . Wciąż noszę się z zamiarem, żeby go przepisać i odświeżyć pod obecne standardy. Takie komentarze jak Twój mnie do tego motywują, więc dzięki!

          1. Tak, sorry, jakiś dziwny link mi się wkleił poprzednio. Tak, prosty motyw powinieneś dać radę. Jak już załapiesz ideę, to wówczas możesz śmiało iść dalej, np. wziać sobie inne motyw, np. któryś podstawowych motywów WordPressa (Twenty Sixteen albo Twenty Seventeen) i zobaczyć co się pozmieniało. Na pewno kojarzę, że zarządzanie menu.

          2. Mam jeszcze jedno pytanie w przypadku edycji podstawowego motywu, jeśli pozmieniam wygląd w szablonach to w przypadku aktualizacji wordpressa to te zmiany ulegają wykasowaniu. Myśle w jaki sposób to ominąć, jężeli dodałbym nowy szablon to czy nie zostanie usuniety.

          3. Hej ostatnio robiłem aktulizacje wordpressa i wszystkie moje zmiany zostały nic nie uległo zmianie aktulizujesz katalogi wp-includes oraz wp-admin, problem może się pojawić jeśli edytowałeś motyw wtedy jak najbardziej, może ulec zamianie.

  4. Pani Agnieszko, czy spotkania odnośnie wordpressa przewidywane są w innych miejscowościach? Bo ja to z pomorza, więc nieco daleko, pomimo tak interesującego eventu, by wyruszyć w drogę. Może jakieś płatne szkolenia w Trójmieście?

Skomentuj Aga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.